niedziela, 3 marca 2013

3 kartka z dziennika

Moja kolej na dodanie kartki z dziennika. Wraz tą kończą się "reformowane" kartki, tzn. te które były przedtem ale zostały poddane obróbce. Myślę że już w piątek zostanie dodana całkowicie nowa, do tego czasu jednak zostaje mi życzyć Wam, Drodzy Czytelnicy, miłego czytania następującej kartki oraz przeprosić za błędy, które mogły się wkraść w tekst. Gratae lectiunculae :) ( po ludzku miłej czytanki :)



Dziennik Jacka
 
Niedziela 04.11.2012r. 
 
Obudziłem się w jakimś pokoju. Wszystko wokół było drewniane: meble, podłoga, ściany i ramy okien. Bolał mnie każdy mięsień; ledwo co mogłem się ruszyć. Próbowałem wstać, udało mi się, lecz po chwili upadłem na kolana i ległem na podłodze, nie mogłem się podnieś. Byłem rozpalony, a to nie jest u mnie normalne. Ktoś wchodził po schodach, chyba usłyszał mój upadek . Do pokoju wszedł Phil. Zdziwił się pewnie widząc mnie leżącego na deskach podłogi. Też bym się dziwił. Nie miałem siły wstać ale wstydziłem się to przyznać, Phil podniósł mnie i gwałtownie położył na łóżku. Chciałem krzyknąć z bólu. Byłem na niego wściekły. Przecież było to oczywiste, że zrobił to specjalnie. Phil wyszedł z pokoju, a po chwili przyszła Ząbek, straszne się o mnie martwiła, zauważyła, że mam gorączkę więc położyła mi na czoło mokry ręcznik .Od razu mi ulżyło. Opowiedzieli mi dokładnie co się stało. Po tym jak Pitch mnie uderzył i zacząłem spadać. Zając pierwszy to zauważył więc krzyknął na resztę, potem zaczął krzyczeć do mnie ale ja nie reagowałem. Następnie wpadłem do wody, a tego już nie pamiętam. Ząbek mnie uratowała, na pewno nigdy jej tego nie zapomnę (w podzięce może patrzeć mi w usta kiedy ma ochotę). Chciałem się spotkać z Jamie, lecz nie byłem w stanie. Powiedziałem wszystkim, że spotkałem się z Jamie i jego siostrą Sophie oraz że ich mama mnie widziała. Z początku nie chcieli mi wierzyć, a zwłaszcza Zając. No cóż nie chcą mi wierzyć to nie. Poprosiłem ich by ktoś mógł odwiedzić Jamiego, ponieważ obiecałem mu i jego siostrze, że przyjdę. Totalnie ich zamurowało. To wyglądało całkiem śmiesznie.
-Bardzo bym chciała Jack, ale ja cię nie zostawię samego, jesteś całkiem bezbronny. – oznajmiła Ząbek.
-Ja pójdę. –powiedział Zając.
Za bardzo ten pomysł mi się nie spodobał, ale ktoś musiał iść. Mikołaj przecież nie mógł, ma jeszcze dużo pracy za niedługo święta Bożego Narodzenia. Ząbek cały czas przy mnie siedziała. Natomiast Piasek nie wrócił jeszcze.
Postanowiłem na chwilkę się zdrzemnąć. Obudził mnie jakiś hałas, rozejrzałem się po pokoju „Gdzie jest moja laska.” pomyślałem. Zobaczyłem ją więc wstałem po nią, była dosyć blisko (oparta o sąsiednią ścianę). Gdy ją wziąłem do ręki, usłyszałem głos, powiedział on „Cześć Jack”. Odwróciłem się i uniosłem laskę. To był Pitch. Na chwilę zniknął, lecz po chwili pojawił się tuż obok mnie. Miałem ochotę go dorwać i stłuc. Byłem jednak jeszcze za słaby, wytrącił mi moją laskę, a ona upadła gdzieś na drugim końcu pokoiku. Chwycił mnie za bluzę, pociągnął do góry i przyparł do ściany. Wróżka miała rację jestem bezbronny.
-Nie martw się Jack, nie mam zamiaru uszkodzić ciebie, równie dobrze mógłbym cię zabić teraz.
-Ciekawe o co miałbym się martwić?- odparłem
-Na przykład o tego chłopcem, jak mu tam…. Jamie.
-Co mu zrobiłeś?
-Ooo, przejmujesz się, jakie to słodkie.-powiedział z tym swoim wrednym uśmieszkiem.
-Odpowiadaj!-krzyknąłem.
Chyba strażnicy usłyszeli mój krzyk, ponieważ usłyszałem jak wbiegają po schody. Pitch pewnie również to usłyszał. Nie mogłem pozwolić by Mrok się ulotnił. Próbowałem go zatrzymać więc zacząłem się z nim szarpać, lecz on rzucił mną o ścianę. W tym samym momencie weszli Strażnicy i Phil. Nie zdołali jednak zatrzymać Pitcha. Leżąc na ziemi zapytałem się Zająca „Byłeś u Jamiego?”.
-Tak byłem i spójrz kto tu jest.
Zza strażników wyszedł Jamie i Sophie. Jakoś wstałem i podszedłem chwiejnie do dzieci by ich uściskać. North zaśmiał się swoim donośnym głosem. Ząbek była strasznie zdenerwowana podleciała do mnie i sprawdzała czy coś mi się stało, a gdy się upewniła przytuliła się. Straciłem przez to równowagę i się wywróciłem wraz z nią do tyłu. Wszyscy dostali nagłego ataku śmiechu. Wraz z Wróżką również zaczęliśmy śmiać. Poprosiłem Northa abyśmy poszli porozmawiać na osobności. Powiedziałem mu co się wydarzyło.
-North on jest zbyt silny, nie możemy narazić Sophie i Jamiego, on im groził.- powiedziałem.
-Wiem, ale jak temu zaradzić, on może to zrobić w każdej chwili. Nawet nie będziemy wiedzieli kiedy, tak jak przed chwilą, a ty sam nie dasz rady-odpowiedział.
-Tak wiem, ale to jest moja jedyna rodzina jaką posiadam.
Mikołaj zapewnił mnie, że zrobi wszystko co się da żeby ich ochronić Pitch może być wszędzie. North odprowadził mnie do wszystkich. Myślałem co zrobić, raczej nie mogli by tu siedzieć przez cały czas, ale również nie możemy ich tak po prostu odprowadzić do domu. Wymyśliłem w końcu, że każdy z nas będzie z rodzeństwem w ich domu i spędzi tam jakiś czas. Reszta Strażników zaaprobowała mój pomysł. North zszedł na dół, nie wiedziałem po co. Znów leżałem na łóżku chociaż było inaczej. Weselej, raźniej i ogólnie zabawnie. Zając i Wróżka miali dużo roboty z Sophie, cały czas się do nich przytulała, Piasek natomiast pokazywał Jamiemu swój „piaskowy język”. Wszyscy się dobrze bawili, ja też chociaż musiałem siedzieć w miejscu. Ząbek nareszcie się mogła rozerwać po tym co przeszła i to w dodatku z mojego powodu. Dobrze, że już po wszystkim. Mikołaj wszedł do pokoju z gorącą czekoladą i paroma elfami, które przyniosły talerze pełne poobgryzanych ciastek (notatka na marginesie, danie do przyniesienia elfom ciastka nie jest najlepszym pomysłem, Bleee!!!). Jamie chciał wziąć jedno, lecz zdążył zauważyć co z nimi nie tak. Całe szczęście. Usiedliśmy przy kominku. Nawet ja zdołałem wyjść z łóżka. Mała Sophie ułożyła mi się na rękach i zaczęła powoli zasypiać. Jej brat też dawał po sobie znaki zmęczenia. Było już dosyć późno. Musieliśmy odwieść maluchy do domu. Też miałem zamiar polecieć. North zaczął głosić mi swoje kazania typu „spadnę albo zasłabnę” lub coś tam jeszcze. Odpowiedziałem mu,że ja sam nie polecę tylko na jego saniach, bo przecież będziemy lecieć saniami. Przyznał mi niechętnie rację i ruszyliśmy w drogę. Nie było chłodno, ale przez to lecieliśmy dosyć szybko Jamiemu było trochę zimno. Nie wiem dla czego sanie zaczęły gwałtownie trząść się i skręcać, jakby w padły w turbulencje. Z tego powodu Sophie obudziła oraz wystraszyła się. Prawie zaczęła płakać. Wróżka próbowała ją uspokoić. Przytuliła ją, zachowywała się jak prawdziwa opiekunka. Ona bardzo lubi dzieci i zazwyczaj wie jak się z nimi obchodzić (gorzej jak chce jakiemuś dziecku pokazać czyjeś zęby, do tego z kawałkiem dziąsła). North ledwo co mógł sterować saniami. Robiło się trochę strasznie zwłaszcza, że są tu dzieci. Po pewnym czasie wszystko ustało. Zrobiło się dziwnie spokojnie i cicho. Nagle sanie zaczęły spadać z zawrotną prędkościom. Jamie zaczął popiskiwać, a North jęczał z wysiłku, próbując skierować sanie w innym kierunku. Wpadliśmy na drzewo w parku, sanie utknęły na drzewie ,a Jamie wypadł ze mną na zewnątrz. Dobrze, że to drzewo nie było za wysokie i Jamie spadł na mnie. No cóż i tak zabolało. Przede mną i chłopcem stanęła ciemna i smukła postać.
-Buuu. Jak tam Jack? Lot sprzyjał?-rzekł do nas.
-To twoja sprawka!- warknąłem do niego
Byłem wręcz zirytowany całą tą sytuacją, czy on nigdy nie zostawi nas w spokoju. Chciałem wstać tylko dalej nie czułem się jeszcze na siłach. Jednak musiałem to zrobić, musiałem obronić Jamiego i Sophie przed Mrokiem. Stanąłem przed nim z mają laską.
-Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj!-krzyknąłem
-Jack, w obronie rodziny zdołasz wykrzesać nawet ostatnie resztki sił, urocze, a teraz padnij.
-Przed tobą nigdy-odpowiedziałem na jego żałosne żądanie.
Jamie spojrzał się na mnie ze zdziwieniem, ale skąd Pitch wiedział, aj sam wiem to dopiero od wczoraj. Przed nim nic się nie ukryje.
Wokół pojawiły się cienie. Jego wierni słudzy. Pitch się zaśmiał, a ja widziałem tylko ciemność. Krzyknąłem „Co ty zrobiłeś?!” ,”Gdzie jesteś?” ,”Pokaż się!” .Lecz on się tylko śmiał. Poczułem, że ktoś złapał mnie za rękę, a po chwili jak mnie puszcza. Potem usłyszałem krzyk Jamiego:
-Jack! Ratunku, pomocy!
-Jamie gdzie jesteś?
Czułem się taki bezradny. Nadal słyszałem śmiech Pitcha. Upadłem na kolana i miałem ochotę krzyczeć. Ktoś mnie chwycił, mówiąc „Jack co ci się stało?”, to była Wróżka.
-O matko, Jack co jest z twoimi oczami?
- Widzę ciemność.-rzekłem do niej.
Przytuliła się do mnie, a Zając się spytał „Wszystko dobrze?”
-Nie ,nie jest dobrze.-odpowiedziałem mu.
-Jack nie przejmuj się saniami, yeti będą miały trochę pracy przy okazji.- powiedział Mikołaj próbując mnie pocieszyć.
-Nie chodzi mi o sanie, lecz o Jamiego. Czarny Pan go porwał.
-Na pewno da się z tym coś zrobić, uwierz mi Jack.-zapewniła mnie Wróżka.
Nie byłem do końca pewien jak uwolnimy Jamiego i kiedy zacznę widzieć, jeśli kiedyś to nastąpi.

12 komentarzy:

  1. Kolejna super kartka :) Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdaję się, że przy fragmencie, gdzie Pitch rzucił Jackiem o ścianę, brakuje wzmianki o momencie, gdy zniknął (albo jej nie zauważyłam). Poza tym nie mam żadnych większych uwag. C:

    ~• Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie zdołali jednak zatrzymać Pitcha." w sensie że zniknął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, rzeczywiście. Zwracam honory.
      "Jack, w obronie rodziny zdołasz wykrzesać nawet ostatnie resztki sił, urocze, a teraz padnij."
      Ilekroć to czytam, wybucham śmiechem - od razu nachodzi mnie wizja Jacka leżącego plackiem przed Pitchem. Może posiliłabym się o jakieś komiczne rysunki i mini komiksy na podstawie tegoż opowiadania, ale póki co mój tablet nie działa. ;3;
      Jeszcze jedna sprawa - czy mogłabym skomunikować z tobą przez jakiś komunikator? Rzecz w tym, że chciałabym coś ci przekazać (sprawa dość nie cierpiąca zwłoki), ale prywatnie - bo tutaj moje wiadomości może czytać każdy, chociażby Wiktoria. A tego nie chce.

      ~ Ada

      Usuń
    2. Właśnie o to chodziło.W tym rzecz ,że próbujemy też wstawiać w opowiadania coś do śmiechu i najwyraźniej zadziałało.:)

      Usuń
    3. Co do kontaktu z moją personą. W odpowiedniej zakładce są podane kontakty ze mną (e-mail i gg). Jeśli byłyby potrzebne inne formy skontaktowania się to prosiłbym o podanie jaka by miała być to forma (co byłoby najwygodniejsze).

      Usuń
    4. No tak, ale małe leniwe miało nadzieję, że ktoś jej podsunie e-mail czy gg pod sam nos. ^^

      No cóż, proponuję przejrzeć pocztę, mail już wysłany.

      Usuń
  4. A więc jednak... Zrobiliście Zembuszkę dziewczyną Jakca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,ona nie jest jego dziewczyną

      Usuń
    2. I dobrze, niech nigdy nie będzie! Niezbyt lubię ten paring :/

      Usuń
  5. Mam tylko jedno słowo: EPIC *w*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo pomysłowo. Fabuła się rozwija. Było kilka błędów i powtórzeń, a tak to super.

    OdpowiedzUsuń